M.Klukowski M.Klukowski
319
BLOG

Katecheza – polityczna lekcją religii

M.Klukowski M.Klukowski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Utrata autorytetu i znaczenia Kościoła Katolickiego w Polsce spowodowało ostatnio dyskusję nad jego rolą w społeczeństwie. Śmierć Jana Pawła II, brak duchowego następcy w Polsce oraz niezdecydowanie hierarchów kościelnych w sprawie krzyża, sprawia, iż polityczna opozycja wobec Kościoła podejmuje z determinacją działania w celu ograniczenia roli religii w życiu społecznym. Jedną z istotnych kwestii podnoszonych przez lewicę jest nauczanie w szkołach państwowych religii, która w ten sposób dyskryminuje wyznawców innych religii i tych którzy w ogóle nie wierzą. Na wstępie należy wytłumaczyć, że określenie lekcja religii jest błędem semantycznym, bowiem należy określić terminem katecheza. Nauczycielami „religii” są katecheci, a nie religioznawcy!

Nauka „religii” sugerowałaby, że można zdobyć nie tylko wiedzę z jednej religii, ale z wielu, zapewniając przy tym sobie maksimum informacji praktycznych umożliwiających dotarcie do celu każdej z religii (oświecenie; wyzwolenie; zbawienie). W rzeczywistości uzyskujemy jedynie suche fakty i informację czym charakteryzuje się dana religia, w tym przypadku chrześcijaństwo w denominacji katolickiej. Obecnie katecheta zaznajamia młodego człowieka z podstawami założeniami doktrynalnymi, symboliką religijną, podstawowymi modlitwami oraz elementami liturgii. Wiedza ta, jest potrzebna, by uczestniczyć w sposób najbardziej elementarny w życiu religijnym swojego wyznania. Pozostały rozwój duchowy pozostaje w rękach człowieka, jego wolna wola i chęć stanowi o dalszym możliwym rozwoju na tej płaszczyźnie.  Na katechecie spoczywa odpowiedzialność także za kształtowanie postawy moralnej i etycznej, a raczej przedstawienie wizji tych dziedzin w duchu nauki chrześcijańskiej, która nie odbiega od standardów współczesnego życia społecznego (bowiem oparte ono zostało właśnie na etyce i moralności katolickiej).
Czy więc można zarzucić lekcje katechezy argumentując (tak jak czyni  to SLD), iż jest to zbędny przedmiot, nie warty wysiłku, a przede wszystkim dyskryminujący tych, którzy z jakiegoś powodu nie chcą uczestniczyć w tychże lekcjach. Odpowiedź dla wielu jest nie jednoznaczna.
Dla jednych jest to niepotrzebna indoktrynacja, manipulująca niezwykle młodym umysłem ludzkim, a dla drugich tradycja, chęć kultywowania wierzeń przodków, propagowania swojej kultury,  obyczajów oraz określonych wartości.  Owe wartości w oczach wierzących rodziców mają zapewnić odpowiedni wzrost intelektualny, jak również duchowy.  W przyszłości ma to zaowocować chociażby łagodniejszym przeżywaniem kryzysów egzystencjalnych.
Powróćmy jednak do głównego tematu. Przy założeniu, iż religia chrześcijańska legła u podstaw europejskiej kultury i na stałe wpisała się w dziedzictwo intelektualne, jak i materialne ludzkości, dziwne wydawałoby się eliminowanie podstawowych informacji  na ten temat. Niewątpliwie katecheza stanowiłaby w tym momencie nie tylko krzewienie wiary, ale również formę kultywowania wartości chrześcijańskich. Należy nadmienić, iż taka praktyka wpisuje się w konserwatywny nurt opiewający religię i tradycję jako formę świadomości narodowej. Opozycja wobec takiego stanu proponuje rozwiązanie pośrednie w postaci lekcji filozofii z elementami etyki lub religioznawstwa. Etyka jako zamiennik lekcji „religii” nie sprawdził się, nie tylko ze względu na mała popularność przedmiotu, jak problemu z wykształconą w tym temacie kadrą nauczycielską czy problemami natury… hmm… logistycznej (proszę wyobrazić  sobie lekcję etyki dla 4% osób w szkole). Podobna sytuacja nastąpić może podczas proponowanej filozofii czy religioznawstwa, gdzie nie możemy poszczycić się sporą rzeszą specjalistów - nauczycieli, bowiem nie prowadzona była na szeroką salę akcja propagująca owe dyscypliny (choć filozofia ma sporą rzeszę sympatyków). Propozycje te są godne uznania, bowiem obie te dziedziny wniosłyby wiele w humanistyczny rozwój młodego człowieka, jednakże w polskiej sytuacji ekonomicznej jest to mało realne.  Jeśliby doszło do wykluczenia katechezy, co też jest mało realne, to najlepszym rozwiązaniem byłoby synkretyczne połączenie owych dziedzin w jedną formę nauczania. Religioznawstwo zapewne spełniłoby pokładane aspirację, bowiem jako dziedzina interdyscyplinarna mogłaby podjąć tematykę nie tylko sensu stricte religii, jej kultury, sztuki  i filozofii, ale także kwestii współczesnej etyki czy filozofii. Dziedzina ta, uczyłaby, dialogu pluralizmu i tolerancji względem nie tylko religii, ale innych ludzi czy poglądów.
Śmiem jednak twierdzić, że katecheza powinna być nadal nauczana, dlatego, iż mam w świadomości fakt ważnej roli religii w społeczeństwie. Religia pełni wiele funkcji nie tylko w życiu jednostki, ale także w życiu społecznym (o czym świadomie zapominamy) dzięki którym wypracowane zostały, przez wieki, mechanizmy funkcjonowania współczesnych relacji międzyludzkich, nad mienie jedynie funkcję integracyjną czy kompensacyjną dla potwierdzenia mej tezy. Rugowanie religii, które obecnie w jakimś stopniu następuje jest deprecjacją, a wręcz degradację własnej tożsamości i historii. Człowiek powinien wiedzieć kim jest, skąd pochodzi i dokąd zmierza, do tego zaś potrzebny jest fundament, który właśnie jest podkopywany.
M.Klukowski
O mnie M.Klukowski

Roszczę sobie prawo do swych myśl i tego co piszę, dlatego domagam się respektowania prawa i dobrego obyczaju przez media (w szczególności jednej wiadomej gazety i jej dziennikarzy) by czerpały pomysły i teksty za zgodą twórcy. Wszystkie prawa zastrzeżone. Prawa do używania, kopiowania i rozpowszechniania wszystkich danych własnych oraz twórczości dostępnych na blogu podlegają w szczególności przepisom Ustawy z dnia 04.02.1994 r. o Prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. Nr 24, poz. 83 z późn. zm.).

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości